• 12 maja, 2015

Nawrócenie i uzdrowienie z nowotworu

Dwa miesiące temu mówiłem o tym, jak 31 grudnia do naszej chrzanowskiej wspólnoty przyszła Teresa. Poprosiła o Biblię, bo – jak powiedziała – odczuła głód Słowa Bożego. Poprosiła tylko o to i odeszła. Nie chciała nic więcej, ale Bóg chciał dla niej więcej.
W międzyczasie Krysia i Staszek ze wspólnoty stracili mieszkanie i prosili o modlitwę. W niedzielę, 1 marca, stanęliśmy w małej grupce przed Bogiem, prosząc o rozwiązanie tej sytuacji. Na drugi dzień Krysia znalazła mieszkanie… u Teresy, która przyszła po Biblię w Sylwestra.

Teresa pojawiła się z Krysią na nabożeństwie. Dowiedzieliśmy się, że przechodzi chemioterapię z powodu choroby nowotworowej. Modliliśmy się o jej uzdrowienie. Od tamtej pory czekaliśmy na badania, które miały potwierdzić, że Jezus nie tylko zamieszkał w jej wnętrzu, ale i uzdrowił. Po modlitwie z Teresą usłyszeliśmy wypowiedziane we łzach słowa: „Jezu, jesteś moim Panem!”. To był największy cud – cud zbawienia i przyjęcia największego Daru – samego Boga.  Wczoraj zadzwoniła do mnie Teresa, zaraz po wizycie u lekarza, po specjalistycznych badaniach (USG 3D piersi) i powiedziała, że po nowotworze nie ma ani śladu. W słuchawce słyszałem radosne: „Jestem zdrowa!”. Jestem podekscytowany. Bóg jest niepowstrzymanie dobry!

Ta historia, zwykła i niezwykła jednocześnie, pobudza mnie do niespokojnej wdzięczności Bogu! On łączy niepowiązane ze sobą historie, przedziwnie aranżuje przedziwne sytuacje i toruje swoje drogi do serca człowieka. I na tym się nie zatrzymuje. Niech Imię Najwyższego jest wywyższone!

Radek