• 28 sierpnia, 2015

Uzdrowienie ze skoliozy

W sierpniu 2015 r. byłam z Głosem na rekolekcjach w Kiczycach. Podczas modlitwy Marcin Zieliński powiedział, że Pan uzdrawia biodra, wyrównuje nogi. Pomyślałam, że przecież ja mam nierówne nogi i: „To dla mnie! Biorę to!”.

Rzeczywiście odkąd pamiętam, zawsze, jak miałam skracane spodnie, moja mama nawet się śmiała, że nigdy nie może przyciąć nogawek tak samo, bo jedna będzie krótsza, druga dłuższa i musiała mierzyć obie osobno. Kilka lat temu trafiliśmy z mężem do bardzo dobrego rehabilitanta, który stwierdził, że mam tak pokrzywiony kręgosłup i biodra, że jedną nogę mam krótszą a drugą dłuższą. Pokazał mi, jak to mogę zobaczyć (jedna ręka odstawała mi od ciała o ok 10 cm, kiedy stałam swobodnie) i kazał mi chodzić z wkładką w jednym bucie, żeby chociaż trochę poprawić mój stan. Chodziłam z nią tylko kilka tygodni, nie zwracając zbytniej uwagi na tę różnicę, którą miałam już na pewno przynajmniej od liceum.

Dzień albo dwa po modlitwie zrobiło się trochę chłodno, więc postanowiłam ubrać spodnie i bardzo się zdziwiłam, bo jedna moja nogawka była krótsza a druga dłuższa, więc zaczęłam je naciągać, żeby wyrównać. Moja modlitwa brzmiała: „Nie… Panie Jezu to chyba nie to o czym myślę ???!! Wyrównałeś mi nogi!!!”.
Bardzo się ucieszyłam.

Pod koniec września miałam umówioną wizytę u naszego Pana doktora/ rehabilitanta. Poprosiłam go, żeby sprawdził czy coś się zmieniło. Po czym pan dr stwierdził: „Pani jest prosta! Pani jest prosta!” Miał lekkie zdziwienie i zaskoczenie w oczach. Wyglądał na nieco zdezorientowanego. A ja miałam wielką radość (zresztą nadal mam, jak o tym myślę).

Miesiąc temu przymierzyłam moje, kilka już dobrych lat nieużywane spodnie z garnituru (2 pary) i się uśmiechnęłam, jak zobaczyłam różnicę w nogawkach.
Pan wyrównał moje nogi! Chwałą Mu!

Renia