Autor: Zuzia

Zdobyć serce Boga

Ile razy próbowałem zdobyć Jego serce przez moje starania bycia czystym, wciąż nie mogłem poradzić sobie z tym, aby pozbyć się brudów. Bo czy można w ogóle być idealnie czystym? Ale jest dobra wiadomość: my już zdobyliśmy Jego serce. To Krew Jezusa wybieliła nasze szaty i usprawiedliwiła nas przed Ojcem. Od tej pory staliśmy się czyści nie z uwagi na nasze uczynki, ale na Jego miłość i pragnienie relacji z nami. To jest sedno Dobrej Nowiny: dzięki Jezusowi jesteśmy w porządku w oczach Boga!

Wielu ludzi buduje swoją tożsamość w relacji z Bogiem na odmawianiu modlitw, wypełnianiu przykazań i robieniu wszystkiego, co powinien robić każdy człowiek, który chciałby być przyjacielem Boga. Oni mają nadzieję, że gdy to osiągną, zostaną zaakceptowani. Że dowiodą tego, że są godni bycia przyjaciółmi, że są godni tej akceptacji. Ale wierzący zaczyna będąc zaakceptowanym. On nas nie nazwał sługami, ale przyjaciółmi. To rodzi coś więcej niż uznanie wyrażone wargami. Miłość Ojca uwalnia uwielbienie serca.

Drzewo w środku ogrodu

Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli (Rdz 3, 2-3).

Usłyszałam kiedyś taki komentarz, że Ewa, rozmawiając z szatanem, zaczyna od prawdy (owoce z ogrodu jeść możemy), a potem mówi już same kłamstwa. Bo napisane jest, że w środku ogrodu rośnie drzewo życia (Rdz 2, 9), a to z drzewa poznania dobra i zła Bóg zakazał im jeść (o dotykaniu też nie wspominał).

Kilka miesięcy temu uderzyło mnie to, że Ewa nie kłamie. Przynajmniej – nie świadomie. Myślę – jestem wręcz przekonana – że ona jest pewna, że rzeczywistość właśnie tak wygląda!

Wydaje mi się, że Ewa mogła mieć obsesję na punkcie drzewa poznania dobra i zła. Może nawet nie była już w stanie myśleć o niczym innym. I dlatego to ono stało się dla niej centrum ogrodu – nawet, jeśli geograficznie nim nie było. To był początek jej upadku. Coś innego zaprzątnęło ją tak bardzo, stało się obiektem tak intensywnych pragnień, że straciła z oczu drzewo życia – prawdziwe serce ogrodu.

Ten obraz od razu kojarzy mi się ze słowem hamartia, które w języku greckim stosowano na opisanie sytuacji nietrafienia w cel na zawodach sportowych. Słowo to tłumaczymy na polski, jako grzech. Genialnie oddaje ono istotę grzechu, który nie jest występkiem – przekroczeniem zasad moralnych (do którego to znaczenia lubimy grzech ograniczać), ale minięciem się z wolą Boga (czasem nawet o przysłowiowe milimetry).

Mogę minąć się z Jego sercem, celując w coś, co samo w sobie niekoniecznie jest złe. Po prostu, nie w to powinnam akurat teraz celować! Jak mam trafić w Jego wolę, skoro skupiam wzrok na czymś innym?

Mam wrażenie, że Nieprzyjaciel pyta nas zazwyczaj dokładnie o to, co zajmuje nas najbardziej. Wejdziemy z nim w dialog – naszpikowany kłamstwami, naszą subiektywną prawdą, próbami „tłumaczenia sobie” naszej obsesji, wymówkami – chyba że …. No właśnie! Jest na to sposób.

Nie będzie miał o co do nas zagadnąć, jeśli naszą obsesją będzie sam Bóg!

Co jest centrum twojego ogrodu?

Szerokie granice

Pierwszą prośbą po tym, jak Jabes wołał do Boga o skuteczne błogosławieństwo (1 Kron 4, 10), było poszerzenie granic. To ciekawe, że tę właśnie prośbę wymienia jako pierwszą, zanim zwróci się o wsparcie Bożej ręki, ochronę przed złem i osłonę przed bólem. Zwykle wołając o poszerzenie granic, mamy na myśli przestrzenie naszego terytorium, naszego oddziaływania, naszego wpływu. Ale Jabes woła o poszerzenie granic doświadczania Boga. Poszerzenie możliwości przyjmowania Jego działania.

Dziś wielu ludzi zamyka Ducha w klatce komfortu. Pozwalają Mu działać tylko w określony sposób. Ale Duch Święty jest niczym woda (J 7, 38-39). Zamykamy Go, a jednak jeśli tylko znajdzie ujście, wdziera się do środka i dokonuje inwazji Królestwa na Ziemię.

Każda granica, która stoi na przeszkodzie Ducha to brama piekieł. Jezus dał nam obietnicę, w której żadna brama nie ostoi się pod naporem Królestwa (Mt 16, 18). Pierwszą bramą piekieł jest nasze myślenie, które ogranicza możliwości Ducha. Pismo nazywa to dobitnie i radykalnie gaszeniem Ducha. Dlatego Jabes woła: Obyś poszerzył moje granice! Poszerzył moją zdolność pojmowania Ciebie. Poszerzył moje wąskie, schematyczne, utarte, szufladkowe myślenie. Metanoia to przemiana umysłu. A każdametanoia zaczyna się od pokuty.

Panie, daj mi serce zdolne do poznania Ciebie!