Kategoria: Bez kategorii

Ezechiel bis

Prorokuj nad bezkresem
a stanie się kształtem
na twej dłoni

Prorokuj nad bezmiarem
a przyjdzie zapytać gdzie mam przenieść
dzieła których dokonałeś

Prorokuj nad próżnią
a będzie wyrazem wszystkiego i pieśnią
gdy twoje usta usną

Prorokuj nad morzem
a łzy ci obetrze gdy przechodząca Chwała
uczyni cię pustkowiem

Prorokuj nad wszelkim ciałem

Prorokuj!

Drzewo w środku ogrodu

Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli (Rdz 3, 2-3).

Usłyszałam kiedyś taki komentarz, że Ewa, rozmawiając z szatanem, zaczyna od prawdy (owoce z ogrodu jeść możemy), a potem mówi już same kłamstwa. Bo napisane jest, że w środku ogrodu rośnie drzewo życia (Rdz 2, 9), a to z drzewa poznania dobra i zła Bóg zakazał im jeść (o dotykaniu też nie wspominał).

Kilka miesięcy temu uderzyło mnie to, że Ewa nie kłamie. Przynajmniej – nie świadomie. Myślę – jestem wręcz przekonana – że ona jest pewna, że rzeczywistość właśnie tak wygląda!

Wydaje mi się, że Ewa mogła mieć obsesję na punkcie drzewa poznania dobra i zła. Może nawet nie była już w stanie myśleć o niczym innym. I dlatego to ono stało się dla niej centrum ogrodu – nawet, jeśli geograficznie nim nie było. To był początek jej upadku. Coś innego zaprzątnęło ją tak bardzo, stało się obiektem tak intensywnych pragnień, że straciła z oczu drzewo życia – prawdziwe serce ogrodu.

Ten obraz od razu kojarzy mi się ze słowem hamartia, które w języku greckim stosowano na opisanie sytuacji nietrafienia w cel na zawodach sportowych. Słowo to tłumaczymy na polski, jako grzech. Genialnie oddaje ono istotę grzechu, który nie jest występkiem – przekroczeniem zasad moralnych (do którego to znaczenia lubimy grzech ograniczać), ale minięciem się z wolą Boga (czasem nawet o przysłowiowe milimetry).

Mogę minąć się z Jego sercem, celując w coś, co samo w sobie niekoniecznie jest złe. Po prostu, nie w to powinnam akurat teraz celować! Jak mam trafić w Jego wolę, skoro skupiam wzrok na czymś innym?

Mam wrażenie, że Nieprzyjaciel pyta nas zazwyczaj dokładnie o to, co zajmuje nas najbardziej. Wejdziemy z nim w dialog – naszpikowany kłamstwami, naszą subiektywną prawdą, próbami „tłumaczenia sobie” naszej obsesji, wymówkami – chyba że …. No właśnie! Jest na to sposób.

Nie będzie miał o co do nas zagadnąć, jeśli naszą obsesją będzie sam Bóg!

Co jest centrum twojego ogrodu?

Szerokie granice

Pierwszą prośbą po tym, jak Jabes wołał do Boga o skuteczne błogosławieństwo (1 Kron 4, 10), było poszerzenie granic. To ciekawe, że tę właśnie prośbę wymienia jako pierwszą, zanim zwróci się o wsparcie Bożej ręki, ochronę przed złem i osłonę przed bólem. Zwykle wołając o poszerzenie granic, mamy na myśli przestrzenie naszego terytorium, naszego oddziaływania, naszego wpływu. Ale Jabes woła o poszerzenie granic doświadczania Boga. Poszerzenie możliwości przyjmowania Jego działania.

Dziś wielu ludzi zamyka Ducha w klatce komfortu. Pozwalają Mu działać tylko w określony sposób. Ale Duch Święty jest niczym woda (J 7, 38-39). Zamykamy Go, a jednak jeśli tylko znajdzie ujście, wdziera się do środka i dokonuje inwazji Królestwa na Ziemię.

Każda granica, która stoi na przeszkodzie Ducha to brama piekieł. Jezus dał nam obietnicę, w której żadna brama nie ostoi się pod naporem Królestwa (Mt 16, 18). Pierwszą bramą piekieł jest nasze myślenie, które ogranicza możliwości Ducha. Pismo nazywa to dobitnie i radykalnie gaszeniem Ducha. Dlatego Jabes woła: Obyś poszerzył moje granice! Poszerzył moją zdolność pojmowania Ciebie. Poszerzył moje wąskie, schematyczne, utarte, szufladkowe myślenie. Metanoia to przemiana umysłu. A każdametanoia zaczyna się od pokuty.

Panie, daj mi serce zdolne do poznania Ciebie!