• 1 października, 2014

Uzdrowienie z nowotworu kości

Chciałam podziękować Panu za uzdrowienie mojej mamy. Cierpiała na nowotwór kości – jeden z rodzajów mięsaka. Wszystko zaczęło się w grudniu 2013 roku, kiedy mama zauważyła zmianę, która pojawiła się na jednym z żeber. Po biopsji okazało się, że jest to niestety nowotwór, ale lekarze nie potrafili określić dokładnego stopnia złośliwości, ani jego konkretnego rodzaju. Zaczęliśmy się modlić całą rodziną o zdrowie dla mamy.

W międzyczasie dokonywały się decyzje dotyczące leczenia mamy. Po drodze pojawiły się trudności ze znalezieniem lekarza, który podjąłby się leczenia mamy. Z niewiadomych przyczyn, jej lekarz prowadzący nie pojawiał się na umówionych wizytach. To jeszcze bardziej nas zaniepokoiło. Po dwóch takich przypadkach, mama zdecydowała się poszukać prywatnie innego lekarza. Ten po obejrzeniu wyników badań, stwierdził, że będzie trzeba usunąć żebro. Jeśli guz okaże się mocno złośliwy, to dwa kolejne. Guz przez te kilka miesięcy znacznie się powiększył, co nie było dobrą prognozą.

W tym czasie, w maju, trafiłam na środowe spotkanie Głosu na Pustyni. Po spotkaniu miałam okazję rozmawiać z Karolem i Asią. Poprosiłam ich o modlitwę. Modlili się nade mną, abym mogła modlić się później nad mamą, położyć na niej ręce i żeby została uzdrowiona. Przy najbliższym spotkaniu z rodzicami, wraz z tatą modliliśmy się nad mamą. Byłam przekonana, że Pan szczególnie działał w tym momencie.
Niedługo później tacie udało się załatwić konsultacje z profesorem specjalizującym się właśnie w obszarze mięsaków –t o było pierwszym przełomem. Drugim przełomem okazało się to, że nie trzeba było wycinać całego żebra, tylko jego kawałek. Po operacji, i badaniu histopatologicznym, okazało się, że nowotwór jest złośliwy, ale na szczęście nie był to tzw. III, najgorzej rokujący stopień złośliwości.
Mama miała udać się na badania kontrolne po kilku miesiącach i powtarzać je co pół roku, ponieważ ten typ nowotworu charakteryzuje się częstymi przerzutami, i niestety można go leczyć jedynie operacyjnie – chemia i naświetlania są nieskuteczne.

Po pierwszych badaniach, w październiku, mama zadzwoniła poinformować mnie, że jest zdrowa. Lekarz był zdziwiony, że wszystkie wyniki są w normie. Stwierdził, że musiał to być inny rodzaj nowotworu. Ja jednak wierzę, że to Pan uzdrowił mamę. Bardzo wątpię w to, aby badania histopatologiczne guza mogły się tak pomylić. Mamę czekają kolejne badania kontrolne, mocno wierzę w to, że wszystkie będą w porządku.

Dziękuję Bogu i chwała Jemu!

Bernadetta